ZACHWYT, ZGORSZENIE, WZBURZENIE…

ZACHWYT, ZGORSZENIE, WZBURZENIE…

o sztuce, emocjach i względności odbierania sztuki.

Żyjemy w dobie wszechobecnej względności wszystkiego. Zauważmy, że wszystko jest relatywne w naszych czasach. To, co dla kogoś jest piękne, przez kogoś innego, może być zupełnie odwrotnie odbierane. Wszak już Starożytni mówili: de gustibus non disputandum est – o gustach się nie dyskutuje.
Żyjemy więc w świecie pełnym relatywizmu i indywidualizmu.
W takim razie co dzisiaj jest prawdziwym dziełem sztuki? Czy łatwo jest się dzisiaj zachwycić, wzruszyć, zamyślić? Czy dzisiejsza sztuka potrafi nami wstrząsnąć?

Władysław Tatarkiewicz napisał: „Dzieło sztuki jest odtworzeniem rzeczy bądź konstrukcją form, bądź wyrażaniem przeżyć, jednakże tylko takim odtworzeniem, taką konstrukcją, takim wyrazem, jakie są zdolne zachwycać, bądź wzruszać, bądź wstrząsać”1. Jak mamy się ustosunkować do tych słów?
Myślę, że dzisiaj wyjątkowo trudno jest nas zadziwić. Nasza epoka, to świat Internetu, telewizji i niemalże nieograniczonych możliwości. Mamy bezpośredni dostęp do informacji, możemy zgłębiać wiedzę, podróżować dookoła świata, chociażby w sposób wirtualny. Jeśli mamy ochotę zobaczyć z bliska słynny obraz Leonarda „Mona Lisa”, po prostu „wklikujemy” na klawiaturze komputera odpowiednie hasło i natychmiast przenosimy się do Luwru i możemy podziwiać, nawet z większą dokładnością i swobodą. Muzea zdigitalizowane mają możliwość przybliżania dzieł do najdrobniejszych szczegółów. Gdy najdzie nas ochota na pójście do opery, proszę bardzo, nie trzeba nawet wychodzić z domu, wystarczy włączyć wirtualną grę „Second Life” i już siedzimy w najlepszym miejscu na widowni Opery w Sydney i mamy „bezpośredni” kontakt ze sztuką.

1Tatarkiewicz W., Dzieje Sześciu Pojęć, PWN, Warszawa 1988, s. 52
mona-lisa
Myślę jednak, że to natłoczenie materiałów, produktów, często czysto komercyjnych, bardzo szybkie tempo życia, niesamowity postęp techniczny, w następstwie mieszanie się kultur, ma negatywny wpływ na wrażliwość odbioru i odczytywania sztuki. Czy w ogóle posiadamy jeszcze taką wrażliwość? Tak naprawdę codzienność nie robi już na nas żadnego wrażenia. Następuje upadek autorytetów, każdy może być twórcą i przedstawiać swoją twórczość w internecie, m.im na portalu You Tube.
Wniosek jest tylko jeden, obecnie potrzebujemy jakiegoś wyjątkowo mocnego bodźca, żeby obudziły się w nas jakiekolwiek emocje.
Korzystając z zarysu teorii estetycznych w Średniowieczu „Sztuka i piękno w Średniowieczu”, stworzonego przez Umberto Eco, spróbuję wykazać różnice w postrzeganiu sztuki kiedyś i dzisiaj.
Po pierwsze, w Średniowieczu panowało przekonanie, że obrazy pełnią funkcję dydaktyczno – duszpasterską. Sztuka była bowiem tworzona w taki sposób, aby mogła pouczać.
„Sztuka jest znajomością reguł, dzięki którym, można wytwarzać rzeczy, przy czym Średniowiecze jest zgodne co do tego, że owe reguły są nam dane obiektywnie. (…) Intelektualizm i obiektywizm są zatem dwoma aspektami średniowiecznej teorii sztuki: sztuka jest pewną wiedzą (ars sine scientia nihil est) i wytwarza przedmioty samoistne, rzeczy wykonane, działąnia w celu osiągnięcia rezultatu”2.
„Oto kolejny, bardzo istotny aspekt średniowiecznej teorii sztuki: ars jest pojęciem bardzo szerokim, obejmującym również i to, co my nazwiemy rzemiosłem lub techniką, a teoria sztuki to przede wszystkim „zasady rzemiosła””3.

2 U. Eco, Sztuka i piękno w Średniowieczu, tłum. M.Kimula, M.Olszewski, Znak
Kraków 2006, s. 142
3 Tamże, s.143

Na pewno sztuka miała uczyć poprzez obraz. „Obraz jest dla ludzi prostych, czym pismo dla ludzi umiejących czytać (…) toteż obrazy istnieją przede wszystkim dla pouczenia ludu”. Pisał papież Grzegorz Wielki (zm. 604) do Serenusa, biskupa Marsylii. Między innymi, podobnie stwierdził Wilfied Strabo mówiąc „Obraz jest literaturą niewykształconych”4.
A czy dzisiaj sztuka musi uczyć? Nowoczesne dzieła sztuki to często zupełnie abstrakcyjne wytwory, które poza tym, że są gotowe do odbioru czysto wizualnego, nie posiadają żadnych wartości pozaestetycznych. Zastanowić się można, czy z dzisiejszej sztuki płynie jakiś intelektualny pożytek. Oczywiście istnieją dzieła, które uczą, wypływają z nich jakieś informacje, nawet przekonania moralne, ale nie jest to priorytetowe założenie naszych czasów.
Bywa jednak i tak, że sztuka spełnia przede wszystkim funkcje dydaktyczne, czy to w sensie społeczno – kulturowym: magia, rytuał, mity, symbole tabu, integruje plemię, wyznacza dla niego cele i perspektywy, uczy, nakazuje, wyzwala, daję odpowiednią oprawę do świąt, bawi , daje natchnienie, zawiera pierwiastki naukowe, polityczne i rozrywkowe.
Jest też religijna funkcja sztuki, która wyznacza rejestr norm moralnych, dekoracje dogmatów, przekaz symboliczny, itd.
No właśnie, zwróćmy uwagę na symbol w sztuce. Jaka jest jego rola.
„Pierwotne chrześcijaństwo ukryło zasady wiary pod postacią symboli (…)
usilne dążenie do nauczania prostaczków poprzez podziwianie figur i alegorii, poprzez malarstwo”5.
„ W świecie symbolicznym, wszystko jest na swoim miejscu, ponieważ wszystko znajduje swój odpowiednik, rachunki zawsze się zgadzają, harmonia sprawia, że wąż wyrażający roztropność dzięki bogactwu i polifoniczności aluzji i sygnałów może też symbolizować Szatana”6.

4 por.: R. Knapiński, Sztuka chrześcijańska, s. 1171
5 U. Eco, Sztuka i piękno w Średniowieczu, tłum. M.Kimula, M.Olszewski, Znak
Kraków 2006, s. 77
6 Tamże, s 79

Durandus (lata 30 XIII wieku) „Reguły Służby Bożej” – Rationale Divinum Officiorum), opisuje nawet, co symbolizują gwoździe w dachu.
Dzisiaj sztuka symboliczna jest bardzo popularna. Wyraża się ją poprzez różnego rodzaju znaki umowne. Funkcjonuje komunikatywna rola sztuki, które polega na tym, że wywołuje wzajemne porozumienie się ludzi, wymianę kontaktów.
Sztuka obrazowa, czyli obraz, ilustracja, sztuka behawiorowa, istniejąca poprzez różne formy zachowania.
Obecnie formą sztuki jest np. happening, co dawniej było zupełnie niespotykane. Mówimy, że jest to coś na pograniczu sztuk wizualnych i teatru. Dawniej coś takiego, jeszcze nazywane sztuką, uznano by za jakiś żart. W dodatku niestosowny.
No właśnie, aktualnie tylko nowości, coś, co wzbudza kontrowersje, potrafią nas jeszcze w jakiś sposób zaskoczyć. Jak już wcześniej napisałam codzienność nie robi już żadnego wrażenia.
Niewiele, ponad 100 lat minęło od chwili, gdy jeden z pierwszych filmów braci Lumiere wzbudzał potężny zachwyt na widowni. Dzisiaj kino, filmy wykonane w najnowszej technice cyfrowej, nie są w stanie nas zaskoczyć.
Czasem średniowieczna katedra, istniejąca pośród nowoczesnej architektury nie robi żadnego wrażenia, podczas gdy około roku 1000 sprawiała ogromne wrażenie, wbijała wprost w ziemię, była dla człowieka wyobrażeniem boskości, prawdziwego sacrum, wyobrażeniem, że tak musi wyglądać raj.

Podsumowując moje powyższe rozważania, stwierdzam, że rzeczywiście w dzisiejszych czasach odbiorcy potrzebują wyjątkowo intensywnego bodźca, żeby dzieło sztuki wywołało w nich jakieś emocje. Tak naprawdę nieważne czy budzić będzie zgorszenie, czy będzie zachwycać, czy może nawet wzruszać. Najważniejsze, żeby artyście (twórcy) udało się stworzyć coś co zostanie zauważone i wpływało na naszą wrażliwość odbioru sztuki.

Bibliografia:
1. U. Eco, Sztuka i piękno w Średniowieczu, tłum. M.Kimula, M.Olszewski, Znak, Kraków 2006
2. Tatarkiewicz W., Dzieje Sześciu Pojęć, PWN, Warszawa 1988
3. R. Knapiński, Sztuka chrześcijańska<