Mierniki grubości lakieru uchodzą za jedno z głównych narzędzi pozwalających wykryć wypadkową przeszłość auta, sporo w tym prawdy, ale… spora część osób, która z nich korzysta, nie wie jak interpretować otrzymane wyniki, przez co potencjał tego urządzenia nie zostaje odpowiednio wykorzystany.
Właściwa grubość lakieru
Wyobraźmy sobie taką sytuację – mamy dobrej jakości miernik grubości lakieru, sam pomiar wykonujemy prawidłowo, na wyświetlaczu pojawia się wynik i czas na jego interpretację. W tym miejscu okazuje się, że sprawa nie jest wcale taka prosta, dlaczego? Nie ma bowiem żadnych norm, które precyzyjnie określałyby wymaganą grubość lakieru. Ogólnie uznaje się, że fabryczny lakier na zewnętrznych elementach auta ma od 80 do 150 mikronów, musimy jednak zadawać sobie sprawę z tego, że może to być nawet 250 (w fabryce samochód mógł bowiem być lakierowany dwa razy, ze względu na widoczne wady lakiernicze). Grubość powłoki lakierniczej trudno więc traktować jako jedyny wyznacznik tego, czy samochód był po wypadku lakierowany. Jak więc podejść do tego tematu?
Fakty świadczące o tym, że samochód nie posiada fabrycznego lakieru
Istnieje kilka przesłanek świadczących o tym, że lakier może być niefabryczny, jedną z nich jest to, że jeżeli większość elementów samochodu ma lakier grubości 120 do 150 mikronów, a jeden bądź też kilka mają nawet trzy razy tyle, to przypuszczać można, że elementy te były ponownie lakierowane.
Czasami możemy mieć do czynienia z sytuacją, kiedy miernik pokaże 180, czy też 190 mikronów warstwy lakieru, a my nie jesteśmy w stanie stwierdzić czy to już jedna, czy może dwie warstwy, w takim wypadku warto zrobić prostą rzecz: zmierzyć miernikiem grubość warstwy lakieru symetrycznego elementu. Jeżeli różnica będzie wynosić kilka procent, to nie mamy się czym martwic, jednak kiedy mamy do czynienia z wynikami różniącymi się o kilkadziesiąt, a nawet więcej procent, możemy zacząć nabierać podejrzeń, że prawdopodobnie samochód był już na wizycie u lakiernika.
Rada:
Mierząc grubość powłoki, każdy element
należy sprawdzić w kilku punktach!
Mistrzowie lakierowania
Aktualnie coraz trudniej wychwycić to, że auto było ponownie lakierowane, spora część warsztatów opracowała bowiem naprawdę dobre technologie, które sprawiają, że nie jesteśmy w stanie wyłapać tego, że auto przeszło „lifting”. Najgorzej sprawa wygląda w przypadku nowych samochodów – auta takie lakieruje się, a potem poleruje, aż warstwa lakieru osiągnie grubość, która wskazywałaby na to, że jest to lakier fabryczny. Takie działania skutkują jednak tym, że przy każdym uderzeniu, nawet najmniejszego kamienia, lakier będzie się obijał. Jak poradzić sobie z takimi sztuczkami? Tutaj niestety pozostaje jedynie być maksymalnie czujnym i wiedzieć o tym, że niezwykle trudno jest naprawić, a następnie polakierować naprawdę mocno rozbity samochód. Jeżeli więc mamy wątpliwości, szukajmy chropowatych krawędzi blachy, różnic w kolorach czy śladów po odkręcaniu różnych elementów na śrubach. Pamiętaj: bystre oko, może czasem więcej niż nawet najlepszy miernik lakieru!